niedziela, 22 stycznia 2012

Nasi dziadkowie - nieznani bohaterowie historii stenografii

Wczoraj Dzień Babci, dziś - Dzień Dziadka. Może warto swoich dziadków podpytać o stenografię - póki czas. Mój śp. dziadek uczył się stenografii i uważał ją za sztukę tak cenną, jak trudną. To właśnie dzięki niemu dowiedziałam się o jej istnieniu i po raz pierwszy się nią zainteresowałam. Gdyby nie to, mała zapleśniała broszurka o stenografii, którą później znalazłam, nigdy nie zdołałaby mnie zainspirować do dalszych poszukiwań i do nauki.

Swoją prababcią Eleonorą i jej siostrą Emilią chwali się Uczennica Zespołu Szkół nr 1 w Czeladzi, Karina Krupa. Do otwarcia rodzinnego albumu zachęcił ją szkolny projekt "Młody Obywatel". Prababcia uczyła się w szkole swojej siostry maszynopisu i stenografii - pamiątkowe zdjęcie "klasowe" opublikowano  na blogu Zespołu Szkół.

@czarna, Autorka bloga ogrodmarii.blogspot.com w notce "Sentymentalnie i z miłością...", tak wyraża dumę z dziadka: skończył agronomię i został nauczycielem, kierownikiem i współtwórcą rolniczej szkoły w moim mieście. Był człowiekiem niezwykle inteligentnym i oczytanym. Znał łacinę, esperanto, biegle mówił po niemiecku, stenografia była jego mocną stroną. Był wspaniałym i dobrym człowiekiem... i pięknie malował.

"Dłonie mojej babci"
autor: ~nailone z Deviantart.com

Innymi słowy: bądźmy dumni z dziadków!

4 komentarze:

  1. Przy okazji przypomialo mi sie o stenografie Ludwiku Jenike, publicyscie i wieloletnim redaktorze naczelnym "Tygodnika Ilustrowanego".
    Ten polski luteranin byl takze tlumaczem Goethego, a wiec mozna go chyba dopisac do grupy literatow-stenografow pod literke "J"? Jesli tak, to mam juz u Ciebie dwoch,
    na literke "I" i "J".
    A propos "I" i "J" to nie wiem, czy wszystkim wiadomo, iz wielka(wielkom) zaleta(zaletom) stenografii polskiej jest wprowadzenie zmiekczonych spolglosek...
    Ludwik Jenike pisal oczywiscie w systemie Gabelsbergera-Polinskiego, jak zreszta zdecydowana wiekszosc stenografow w Polsce, w tym oczywiscie znani Polacy, gdyz system ten upodobali sobie szczegolnie ludzie madrzy, a to dzieki istniejacej w nim zasadzie: czym wyzsza inteligencja, tym wieksza predkosc pisania.
    W systemie tym mozna osiagnac taki poziom, gdzie juz sama wprawa w pisaniu nie wystarczy.
    Tam konieczna jest przytomnosc umyslu i INTELIGENCJA, czyli przymioty nie kazdemu z natury dane... tam stenografia staje sie sztuka, gdyz znamieniem jej jest praca tworcza umyslu! Ufff

    Mro

    OdpowiedzUsuń
  2. Janikego oczywiście dopisuję do listy, aczkolwiek wcześniej był Igor Newerly, więc to na literę N ;-) Widzę w tym komentarzu małą kryptoreklamę, jakby odpowiedź na moje zainteresowanie Sucheckim ;-) Gabelsberger-Poliński jest fascynujący, bo trudny, a Suchecki dlatego, że do nauczenia w jeden weekend (podobno). Marzy mi się przetestowanie tego systemu, czy rzeczywiście jest do nauczenia w 10 godzin...

    OdpowiedzUsuń
  3. Newerly tez... ale ja myslalem o Irzykowskim, bo ja go juz przed Toba mialem i mi sie utrwalil w pamieci...
    Suchecki to b. fajny facet... w ogole wszyscy tworcy wlasnych systemow sa fajni, choc czesto naiwni - nie wiem czemu on palnal taka bzdure, ze jego systemu mozna sie nauczyc w 10 godzin... Kazdego systemu trzeba sie uczyc co najmniej pol roku. Polinski jest latwy i logiczny od samego poczatku: znaki sa czesciami liter alfabetu lacinskiego, niskie dzwieki(u)zapisujemy nisko, mocne (a) zapisujemy mocno (genialne!), slabe (e) slabiutko a wysokie (i) wyzej, itd.
    O Sucheckim jeszcze napisze, a jesli chodzi o podrecznik, to rzeczywiscie wybralas sobie chyba najnudniejszy, choc autora ja bardzo lubie za wyjatkowo ciekawe czytanki... Zdaje sie, ze Krupinskiego nieopacznie polecilem przed laty flamenco108, i teraz widzimy tego efekty - widoczna niechec do systemu... tez sie biedak nie mogl z niego nauczyc.

    Mro

    OdpowiedzUsuń
  4. Problem z podręcznikiem Krupińskiego jest jak mi się wydaje taki, że trzeba przejść go cały, aby zacząć stenografować. Niechby najpierw przedstawił cały alfabet, żeby człowiek mógł się cieszyć sukcesami - choćby z błędami, ale już umie pisać! - a później po trochu informować, że to się pomija, a tamto się skraca, a tamto jeszcze inaczej... Wtedy dopracowywałabym warsztat, miałabym fundamenty - a tak buduję ten dom nie w poziomie, a w pionie. Mam już dach, choć ściany jeszcze nie stoją. Kilka zalet to ma, ale na pewno nie motywuje. No i podręcznik wymaga poprawki - bo albo przykłady są napisane źle, albo zasady niedostatecznie wyjaśnione. Może dałoby się to strawić pod kierunkiem nauczyciela, ale samouk dostaje szału. Podręcznik Sucheckiego ma dobry układ i zaledwie 30 parę stron - bo ja wiem, czy się w 10 godzin nie da... W przyszłości chciałabym uściąść nad tym z zegarkiem w ręku i przetestować.

    OdpowiedzUsuń