sobota, 7 stycznia 2012

Umysł sformatowany

Kartki z życzeniami budują lepsze porozumienie między nami niż SMS-y i e-maile. Pisząc odręcznie, uruchamiamy pamięć motoryczną, dzięki której nie tylko uczymy się ortografii, ale też lepiej rozumiemy znaczenie słów. Do takiego wniosku doszli badacze mózgu. Okazało się, że gdy wystukujemy teksty klawiszami komputera lub telefonu komórkowego ten rodzaj pamięci w ogóle nie działa. Tracimy wrażliwość na słowo. A przecież tak wiele przekazujemy sobie za pomocą języka. Może dlatego w czasach, gdy nauczano kaligrafii, bardziej elegancko używano słów?

"Pisane własną ręką"
magazyn "Moda na Zdrowie", nr 12 (103) grudzień 2011, strona 79.


Wtrenowanie się w biegłość w danym języku oznacza (...) najzupełniej dosłowne  przeformatowanie mózgu, tj. wykształcenie w nim neuronowych połączeń i trybów aktywności najlepiej odpowiadających specyfice danego języka. (...) I tak: osoby anglojęzyczne (posługujące się alfabetem łacińskim) wykorzystują prawie wyłącznie lewą półkulę, zwłaszcza jej tylną część. Osoby posługujące się alfabetem chińskim (logosylabowym) używają zaś do lektury obu półkul. Przypadek czytelników japońskiego jeszcze uwypukla tę specyfikę: mamy tam sylabiczne pismo kana, stosowane do nazw własnych, słów obcych, technicznych itp., i mamy logograficzne pismo kanji, bliższe chińskiemu. Na skanach widać, jak mózg Japończyka „przeskakuje” między aktywnościami właściwymi chińskiemu lub angielskiemu, nawet gdy odczytuje te same słowa zapisane w kana i kanji. (...)

Ludzie wychowani w kulturze słowa pisanego (zwłaszcza – w kulturze druku) inaczej mówią, inaczej myślą, inaczej zapamiętują i inaczej postrzegają świat. (...)

Wielokrotnie przytaczano anegdotę o przygodzie Nietzschego z maszyną do pisania: przymuszony stanem zdrowia, „przesiadł się” na nią w 1882 r. Znajomi natychmiast spostrzegli różnicę: Nietzsche stał się myślicielem jeszcze bardziej zwięzłym, aforystycznym. Heidegger wyklinał maszynę do pisania z zasady: jako przyczynę nawet brutalniejszego oderwania przedmiotu pisarstwa (słowa) od podmiotu (piszącego). Rytuały twórców literatury pięknej dla laika sprawiają wrażenie zgoła magicznych. Vladimir Nabokov pisał na stojąco, na tysiącach fiszek, rearanżując je potem w dowolnych konfiguracjach – co odbijało się w zawikłanej strukturze jego powieści. Truman Capote z kolei pisał na leżąco, co więcej: pierwszą i drugą wersję – ręcznie ołówkiem, trzecią – na maszynie. Neal Stephenson, przechodząc od science fiction do historycznej epopei, zamienił komputer na wieczne pióro i ryzy papieru czerpanego.

Ale to nie puste rytuały, to naturalne uwarunkowanie mózgu. Wittgenstein (późny) ujmował myślenie w kategoriach bardzo praktycznych czynności fizycznych. Myślenie to operowanie znakami – lecz operujemy nimi ręką (gdy piszemy), ustami i krtanią (gdy mówimy) itd. „Mają zatem sens wyrażenia: »myślimy naszymi ustami«, »myślimy ołówkiem i kartką papieru«”.

Dzisiaj zaś myślimy edytorami tekstu, e-mailami, tweetami, sms-ami, klawiaturami komputerów i komórek.

O tym, jak Google zgwałciło nam mózgi, o myśleniu w rytmie staccato oraz o wymontowaniu nam z głów reflektorów i zastąpieniu ich chirurgicznymi latarkami czytaj w artykule Jacka Dukaja pt. "Za długie, nie przeczytam...".


Zastanawiam się, jak pisanie stenograficzne formatuje mózg. Jeden jedyny raz rozmawiałam z nauczycielką stenografii, która powiedziała mi, że pisząc stenograficznie nie trudno zapomnieć zasady ortografii. Czy zapomnę? Jak będę myślała jako stenografka? Jak na razie, podczas czytania lub słuchania, zdarza mi się kreślić stenograficznie w myślach odbierane słowa - oczywiście, tylko te, które nauczyłam się już zapisywać pismem krótkim. Jeśli stanie się to nawykiem, może ulec zmianie mój sposób odbioru języka.

Zapraszam wszystkich stenografów (i nie tylko) do podzielenia się swoimi doświadczeniami.

3 komentarze:

  1. Choć nazywanie się stenografem w moim wypadku jest wciąż na wyrost, mogę powiedzieć o pierwszych wrażeniach, które pojawiają się już na tak wczesnym etapie treningu:
    - zaburzenia w ortografii przy powrocie do pisma długiego - ale tylko w pisaniu odręcznym. Byłem zawsze dobry z ortografii, teraz jestem gorszy. Klawiatury to nie dotyczy, piszę bezwzrokowo, więc jest to w odruchach warunkowych. Do tego mam uwagę: lakoniczność wypowiedzi stukanej bierze się właśnie z braku umiejętności pisania bezwzrokowego - Nietsche po prostu z trudem stukał, pukał, wkurzał się i dlatego skracał. Widzę to u innych. Ale ponieważ dopiero rośnie pokolenie swobodnie posługujące się klawiaturą - pozostaje zgadywać, jakie efekty przyniesie odejście od pisma odręcznego. Pisałem chyba o tym na blogu tu.
    - niechęć do używania pisma długiego
    - niechęć do pisania skrótami (co musiałem robić notując pismem długim, ale może to mi przejdzie, jak zdobędę większą wprawę)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz! Coś w tym jest, że odkąd uczę się stenografii, czasem się zawaham, jak się co pisze, ale dzieje się to znacznie rzadziej, gdy piszę na klawiaturze (również piszę bezwzrokowo). Jeśli jednak ortografia leży w odruchach warunkowych, to jaka to różnica, czy palcami stukam, czy nimi macham trzymając długopis? Moim zdaniem stało się tak dlatego, że odruch pisania ręcznego zmienił się - inaczej już macham palcami. Moje palce mogą zapomnieć, jak się macha słowa pismem długim, ale pamiętają, jak się je stuka - to się przecież nie zmieniło. Moje oczy i mózg też przyzwyczajają się do innych "machów" na papierze. Na monitorze zaś wszystko zostało bez zmian.

    Mówiąc całkowicie poważnie, zamierzam codziennie pisać dyktanda, żeby przy okazji zdobycia jednej umiejętności, nie stracić drugiej.

    Jeśli zaś chodzi o efekty odejścia od pisma ręcznego, to moim zdaniem będą one opłakane - również o tym jest w artykule "Za długie, nie przeczytam...", którego link jest w notce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy wpis.

    OdpowiedzUsuń