w konkursie ;-) Konkurs polegał na rozwiązaniu zagadki "Który święty jest patronem stenografów?", a zorganizował go użytkownik @Mro 23.11
w komentarzach strony blog.stenografia.pl. Poprawnej odpowiedzi
(to św. Kasjan z Imoli) udzieliłam i... wygrałam nagrodę fundowaną przez organizatora, a przekazaną mi przez właściciela ww. bloga. Zdziwiłam się, dlaczego Organizator wybrał tak okrężną drogę wręczenia trofeum, ale tak już chyba jest, że te dwie role nie idą w parze: zawody urządza dom kultury,
a wieńcem laurowym skronie zwycięzców oplata prezydent miasta ;-)
Nagrodą okazało się "gazetowe zdjecie Marii Chruściewicz, zwyciężczyni Mistrzostw Świata w Stenografii w Rotterdamie w 1977 roku." Dla Mistrzyni szczęśliwy okazał się oczywiście system Polińskiego. Zgodnie z zaleceniem, obrazek miałam wydrukować, oprawić i przyznać mu zaszczytne miejsce
na biurku. I tu zaczyna się właściwa historia mojego pyrrusowego zwycięstwa.
Fotografię otrzymałam bowiem w formacie rzeczywistym 3.02 cm x 1.70 cm (!).
Po wydrukowaniu głowa pani Marii z powodzeniem zmieściłaby się na paznokciu mojego małego palca
u ręki. Aluzję zrozumiałam. Za publikowanie stenogramów nie do odczytania bez pomocy lupy, @Mro wziął odwet przesyłając mi zdjęcie nie do podniesienia bez pomocy pęsety. Zdjęcie w takim rozmiarze nadawałoby się co najwyżej do muzeum sztuki miniaturowej. Całe szczęście, jestem nie tylko przyszłą mistrzynią stenografii, ale także obecną mistrzynią komputera ;-) i fotografii przydałam nieco okazałości. Jak powiększyłam calowe zdjęcie do rozmiaru pocztówki bez uszczerbku na jakości pozostanie tajemnicą zawodową. Niemniej jednak, zgodnie z instrukcją fotografię wydrukowałam, oprawiłam i umieściłam na honorowym miejscu na półce, jako ozdobę pokoju. Złotówka widoczna w rogu ramki.
Po wydrukowaniu głowa pani Marii z powodzeniem zmieściłaby się na paznokciu mojego małego palca
u ręki. Aluzję zrozumiałam. Za publikowanie stenogramów nie do odczytania bez pomocy lupy, @Mro wziął odwet przesyłając mi zdjęcie nie do podniesienia bez pomocy pęsety. Zdjęcie w takim rozmiarze nadawałoby się co najwyżej do muzeum sztuki miniaturowej. Całe szczęście, jestem nie tylko przyszłą mistrzynią stenografii, ale także obecną mistrzynią komputera ;-) i fotografii przydałam nieco okazałości. Jak powiększyłam calowe zdjęcie do rozmiaru pocztówki bez uszczerbku na jakości pozostanie tajemnicą zawodową. Niemniej jednak, zgodnie z instrukcją fotografię wydrukowałam, oprawiłam i umieściłam na honorowym miejscu na półce, jako ozdobę pokoju. Złotówka widoczna w rogu ramki.
Dziękuję!
Autor foto na zdjęciu: K. Chwiejczak; publikacja w "Kurierze Polskim"
w dn. 08.07.1977 (artykuł W. Krysztoforskiego pt. "Stenografia nie ulega dyktafonom").
w dn. 08.07.1977 (artykuł W. Krysztoforskiego pt. "Stenografia nie ulega dyktafonom").
Bardzo mi schlebia to, ze http://stenograficzny.blogspot.com/ tak skrupulatnie wykonala moje zalecenia - z prawdziwym wzruszeniem ogladam oltarzyk z moim stenogr. guru w pieknej oprawie. Jedno tylko mnie martwi... czy aby poleczka z fotografia jest widoczna znad biurka... gdyz zadaniem pani Marii ma byc wspieranie Przyszlej Stenografki w jej ciezkiej pracy.
OdpowiedzUsuńWyslane zdjecie polskiej mistrzyni swiata bylo ok ;-)... jest ktos, komu rekordy w systemie Polinskiego nie leza :-) ;-) ;-).
Za wpis "ziejacy jadem" prosze sie nie gniewac! Powstal on pod wplywem "Misia" Bareji. Mialo byc smiesznie, a wyszlo jadowicie...
Mro