poniedziałek, 12 grudnia 2011

W stenograficznym skrócie o... Robercie Noyce'u.


Dziś Google Doodle honoruje 84. rocznicę urodzin Roberta Nortona Noyce'a, współzałożyciela Fairchild Semiconductora i Intela, współwynalazca mikroprocesora. I znów ciekawość okazała się silniejsza i nie mogłam powstrzymać się od wpisania w wyszukiwarkę hasła "Robert Noyce stenography". Efekt? Wzmianki o Noyce'u stenografującym nie znalazłam, ale za to zatrudniał stenografów w Intel'u. Oto dowód:



Noyce's idea was that every employee should feel that he could go as far and as fast in this industry as his talent would take him. He didn't want any employee to look at the structure of Intel and see a complex set of hurdles. It went without saying that there would be no social hierarchy at Intel, no executive suites, no pinstripe set, no reserved parking places, or other symbols of the hierarchy. But Noyce wanted to go further. He had never liked the business of the office cubicles at Fairchild. As miserable as they were, the mere possession of one symbolized superior rank. At Intel executives would not be walled off in offices. Everybody would be in one big room. There would be nothing but low partitions to separate Noyce or anyone else from the lowliest stock boys trundling in the accordion printout paper. The whole place became like a shed. When they first moved into the building, Noyce worked at an old, scratched, secondhand metal desk. As the company expanded, Noyce kept the same desk, and new stenographers, just hired, were given desks that were not only newer but bigger and better than his. Everybody noticed the old beat-up desk, since there was nothing to keep anybody from looking at every inch of Noyce's office space.  Noyce enjoyed this subversion of the eastern corporate protocol of small metal desks for underlings and large wooden desks for overlords.



Zamieściłam tak długi fragment, ponieważ uważam opisaną w nim postawę Noyce'a wobec swoich podwładnych jako niezwykle inspirującą i pokrzepiającą. W jego zamyśle (o czym m.in. mówi powyższy tekst), w Intelu miała panować taka atmosfera, która pozwala pracownikom otworzyć skrzydła i wznieść się na nich tak wysoko, jak tylko się da. Granicę możliwości miał wyznaczać tylko talent. I nie był to tylko pusty slogan, ale idea konsekwentnie wcielana w życie. Zasady, które w tym celu wprowadził, były w owych czasach rewolucyjne. Jak bardzo różni się to od stosunku szefa do podwładnego znanego z codziennego doświadczenia?...

Tłumaczenia, tradycyjnie już chyba, raczej nie będzie. Od tego muszę się niestety powstrzymać - czas nagli, trzeba iść dalej. Chyba, że pomogą Czytelnicy?..

Więcej o Noyce'u:

2 komentarze:

  1. Artykuł ciekawy, choć w temacie stenografii mówi o oczywistościach. Jeżeli udało Ci się trafić na mój tekst, w którym podaję liczby stenografów systemu Gregga w USA, to zapewne wiesz, że wkrótce po założeniu Fairchild Semiconductors Noyce miał ponad 30 milionów potencjalnych pracowników na stanowisko stenografa, z czego ponad 3 miliony miało certyfikat prędkości przekraczającej 100 słów na minutę (ok. 120 sylab na minutę) i należało do prestiżowej organizacji OGA. W latach 60-tych i 70-tych jeszcze umiejętność stenografowania traktowana była jak oczywistość, jeżeli ktoś chciał zrobić karierę w pracy biurowej.

    Aż się ciśnie komentarz, że dziś jest na odwrót: pochwalić się umiejętnością bezzwrokowego klepania w klawiaturę, znajomością zagadnień poprawnego składu dokumentów, to najlepszy hamulec - wszyscy będą ci zlecać klepanie, a sami pozostaną w tej materii szczęśliwymi ignorantami, za to zajmą się ciekawszą robotą...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za dopowiedzenie! Dla nowicjusza wszystko jest jednak nowe i nie ma dla niego rzeczy oczywistych ^_^ Tekstu niestety nie czytałam...

    OdpowiedzUsuń