Miałam w głowie mały chaos; było tak, jak gdby każda zasada stenografii, którą poznałam, znajdowała się w innej części mojego mózgu. Postanowiłam zatem podsumować wszystko, czego się nauczyłam, i powtórzyć to raz jeszcze - tym razem inaczej niż dotąd.
Do tej pory odczytywałam przykładowy stenogram, sprawdzałam rozwiązanie i przepisywałam go do zeszytu. Teraz zrobiłam odwrotnie: potraktowałam stenogram jako rozwiązanie, zaś klucz z tyłu książki - jako zadanie do przestenografowania. I muszę powiedzieć, że w ten sposób nauczyłam się dużo więcej! Czytam zasadę i próbuję ją zinterpretować - to zmusza mnie do tego, aby przeczytać ją uważnie nawet kilka razy, czasem na głos, próbować zrozumieć sens - a potem porównuję, czy mi się to udało. To o wiele bardziej aktywna nauka, niż pobieżne przeczytanie zasady (po co w ogóle, praktyka pod spodem jest bardziej zajmująca), przeczytanie interpretacji i próba jej zapamiętania. Teraz stworzyłam coś sama, a mówią że to, co sami zrobimy, pamiętamy najlepiej. W rezultacie zlikwidowałam lwią część bałaganu, jaki pojawił się w mojej głowie, gruntownie przećwiczyłam cały rozdział IV i na dokładkę nauczyłam się 28 pierwszych znaczników. Hurra! :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz