środa, 30 listopada 2011

W stenograficznym skrócie o... Marku Twainie

Nie wiem, jak wy, ale ja bardzo lubię zmieniające się logo wyszukiwarki Google. Dzisiejsze, nawiasem mówiąc wyjątkowo udane, stworzone dla uhonorowania przypadającej dzisiaj 176. rocznicy urodzin Marka Twaina, natchnęło mnie do wpisania hasła "Mark Twain stenograper".



Tak dowiedziałam się, że Twain... przedyktował do stenogramu swoją autobiografię!

Pomijając okoliczności tego zdarzenia, w sobotę dnia 6 stycznia 1906 roku do drzwi domu Marka Twaina zapukał pisarz Albert Bigelow Paine z ofertą napisania jego biografii. Twain przystał na to bardzo szybko, jako że sam od dawna przymierzał się do spisania swoich dziejów. Pomysł pisania przy pomocy stenografa przypadł mu bardzo do gustu:

"Myślę, że spodoba mi się dyktowanie stenografowi w towarzystwie jeszcze kogoś trzeciego, kto z jednej strony będzie moim suflerem, a z drugiej wystąpi w roli publiczności." Chciał zacząć jak najszybciej: "Im prędzej, tym lepiej. Zacznijmy, dopóki humor nam dopisuje. Im dłużej odkłada się rzeczy tego rodzaju, tym mniej prawdopodobne jest, że kiedykolwiek się do nich zabierzemy"

I tak, już we wtorek po tej rozmowie Paine przybył w towarzystwie Josephine S. Hobby, doświadczonej stenografki i znakomitej maszynistki. Hobby inkasowała $1 za godzinę stenografowania i 5 centów za 100 słów transkrypcji.

Mark Twain był bardzo zadowolony z takiego sposobu pracy, czemu tymi słowy dał wyraz po pierwszej sesji:

"And how much I have enjoyed it," he said. "It is the ideal plan for this kind of work. Narrative writing is always disappointing. The moment you pick up a pen you begin to lose the spontaneity of the personal relation, which contains the very essence of interest. With short-hand dictation one can talk as if he were at his own dinner-table always an inspiring place. I expect to dictate all the rest of my life, if you good people are willing to come and listen to it."

Dla samego Paine'a, współpraca ze znanym pisarzem była fascynującym doświadczeniem:

"The dictations thus begun continued steadily from week to week, with increasing charm. We never knew what he was going to talk about, and it was seldom that he knew until the moment of beginning. But it was always fascinating, and I felt myself the most fortunate biographer in the world, as indeed I was." - skomentował.

Mark Twain zwykle dyktował leżąc na łóżku (Juliusz Kydryński we wstępie do książki "Życie na Missisipi" napisał wprost, że było to łoże śmierci - źródło). W rezultacie tych sesji powstało 5000 stron maszynopisu (Hobby pomagały w transkrypcji jeszcze trzy osoby), które później dały podstawę do napisania książki.

Twain zmarł 21 kwietnia 1910 roku.

Zainteresowanych tematem odsyłam do źródeł, z których zresztą korzystałam:

"Autobiography of Mark Twain" edited by Harriet Elinor Smith
cytaty pochodzą z: "The Boys' Life of Mark Twain" by Albert Bigelow Paine (tłum. z j. angielskiego: własne)


PS. Przepraszam za brak tłumaczenia. Nie miałam czasu, notkę tworzyłam w tempie "na wczoraj" ;-) Może kiedyś je dołączę... a może Czytelnicy jakieś zaproponują?..

2 komentarze:

  1. A jak postępy w nauce Polińskiego? Cicho tu jakoś...

    OdpowiedzUsuń
  2. Na razie w mój grafik nie wetknę nawet szpilki... Ale w ciągu kilku dni postaram się nadrobić zaległości :-)

    OdpowiedzUsuń