poniedziałek, 26 grudnia 2011

VI. B. Symbolizacja samogłosek e i ę po spółgłoskach zmiękczonych cz.2 + Ćwiczenia utrwalające

Drugi dzień świąt, zatem świętuję, nie skanuję ;-) Choć sobie ćwiczę...

Ale obrazek jak najbardziej zamieszczę - voaila: 




Pracę pt. "Dream" znalazłam na deviantart.com, a zamieścił je tam w 2007 roku ~olethrosred. Artysta był przy tym ciekawy, czy ktokolwiek zdoła odczytać jego pismo. Obiecał też nagrodę tym, którym się to uda. Ja tradycyjnie docenię jedynie walory artystyczne dzieła ;-) Podoba mi się zwłaszcza czerwone pismo na czarnym tle. A Wam?

niedziela, 25 grudnia 2011

VI. B. Symbolizacja samogłosek e i ę po spółgłoskach zmiękczonych cz.1

Kolejny krok naprzód. Będzie dobrze. Przynajmniej się nie cofam.

Ćwiczenia utrwalające

Dzisiaj miałam natchnienie, to trochę poćwiczyłam. Ćwiczenia były zwłaszcza na zmiękczanie spółgłosek. Ale skanować już nie miałam siły ;-( Cenne minuty, które normalnie przeznaczyłabym na skanowanie, dziś przeznaczę na świętowanie. Ale żeby mimo wszystko było czym oczy nacieszyć, zamieszczam artystyczne zdjęcie (by ~DigitalAbsinthe z deviantart.com)


Dzieło stare, bo z 2006 roku. Autorka zastanawiała się, co też może być tam napisane. Jednemu z komentatorów (komentatorek?) wyglądało to na Pitmana (bo cieniowanie jest jak w Pitmanie?), ale to wszystko, co udało się "ustalić". Jeśli ktoś może  ustalić więcej lub pewniej - może to uczynić; ustalenia na pewno przekażę. Nagród ani wdzięczności gwarantować nie mogę ;-) Ja publikuję głównie ze względu na walory artystyczne fotografii. Przynajmniej moje oczy cieszy.

Pozdrawiam świątecznie!

sobota, 24 grudnia 2011

Wszystkim moim Czytelnikom oraz ich Rodzinom i Bliskim składam życzenia zdrowych, spokojnych świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku 2012!


wtorek, 13 grudnia 2011

Patron stenografów

Muszę się pochwalić (lepiej późno niż wcale), że ostatnio zwyciężyłam 
w konkursie ;-) Konkurs polegał na rozwiązaniu zagadki "Który święty jest patronem stenografów?", a zorganizował go użytkownik @Mro 23.11 
w komentarzach strony blog.stenografia.pl. Poprawnej odpowiedzi 
(to św. Kasjan z Imoli) udzieliłam i... wygrałam nagrodę fundowaną przez organizatora, a przekazaną mi przez właściciela ww. bloga. Zdziwiłam się, dlaczego Organizator wybrał tak okrężną drogę wręczenia trofeum, ale tak już chyba jest, że te dwie role nie idą w parze: zawody urządza dom kultury,
a wieńcem laurowym skronie zwycięzców oplata prezydent miasta ;-)

Nagrodą okazało się "gazetowe zdjecie Marii Chruściewicz, zwyciężczyni Mistrzostw Świata w Stenografii w Rotterdamie w 1977 roku." Dla Mistrzyni szczęśliwy okazał się oczywiście system Polińskiego. Zgodnie z zaleceniem, obrazek miałam wydrukować, oprawić i przyznać mu zaszczytne miejsce
na biurku. I tu zaczyna się właściwa historia mojego pyrrusowego zwycięstwa.
Fotografię otrzymałam bowiem w formacie rzeczywistym 3.02 cm x 1.70 cm (!). 
Po wydrukowaniu głowa pani Marii z powodzeniem zmieściłaby się na paznokciu mojego małego palca 
u ręki. Aluzję zrozumiałam. Za publikowanie stenogramów nie do odczytania bez pomocy lupy, @Mro wziął odwet przesyłając mi zdjęcie nie do podniesienia bez pomocy pęsety. Zdjęcie w takim rozmiarze nadawałoby się co najwyżej do muzeum sztuki miniaturowej. Całe szczęście, jestem nie tylko przyszłą mistrzynią stenografii, ale także obecną mistrzynią komputera ;-) i fotografii przydałam nieco okazałości. Jak powiększyłam calowe zdjęcie do rozmiaru pocztówki bez uszczerbku na jakości pozostanie tajemnicą zawodową. Niemniej jednak, zgodnie z instrukcją fotografię wydrukowałam, oprawiłam i umieściłam na honorowym miejscu na półce, jako ozdobę pokoju. Złotówka widoczna w rogu ramki.

Dziękuję!


Autor foto na zdjęciu: K. Chwiejczak; publikacja w "Kurierze Polskim" 
w dn. 08.07.1977 (artykuł W. Krysztoforskiego pt. "Stenografia nie ulega dyktafonom").

poniedziałek, 12 grudnia 2011

VI. A. Zmiękczanie spółgłosek cz. 1 (utrwalenie) i cz. 2 (nowe)

Nareszcie coś nowego.

Wykonywanie tego ćwiczenia przyniosło mi sporo satysfakcji. Tym razem zaczęłam je od tego, że w ogóle nie przeczytałam zasady, tylko próbowałam sama ją odkryć (w tym wypadku moje próby były skazane z góry na niepowodzenie, ale, gdy poznam system lepiej, wcale nie musi tak być). Przeczytanie zasady i samodzielna próba jej zastosowania w praktyce było moim drugim krokiem, a trzecim krokiem było sprawdzenie, na ile mi się to udało. Taka metoda pracy odpowiada mi najbardziej.

W stenograficznym skrócie o... Robercie Noyce'u.


Dziś Google Doodle honoruje 84. rocznicę urodzin Roberta Nortona Noyce'a, współzałożyciela Fairchild Semiconductora i Intela, współwynalazca mikroprocesora. I znów ciekawość okazała się silniejsza i nie mogłam powstrzymać się od wpisania w wyszukiwarkę hasła "Robert Noyce stenography". Efekt? Wzmianki o Noyce'u stenografującym nie znalazłam, ale za to zatrudniał stenografów w Intel'u. Oto dowód:



Noyce's idea was that every employee should feel that he could go as far and as fast in this industry as his talent would take him. He didn't want any employee to look at the structure of Intel and see a complex set of hurdles. It went without saying that there would be no social hierarchy at Intel, no executive suites, no pinstripe set, no reserved parking places, or other symbols of the hierarchy. But Noyce wanted to go further. He had never liked the business of the office cubicles at Fairchild. As miserable as they were, the mere possession of one symbolized superior rank. At Intel executives would not be walled off in offices. Everybody would be in one big room. There would be nothing but low partitions to separate Noyce or anyone else from the lowliest stock boys trundling in the accordion printout paper. The whole place became like a shed. When they first moved into the building, Noyce worked at an old, scratched, secondhand metal desk. As the company expanded, Noyce kept the same desk, and new stenographers, just hired, were given desks that were not only newer but bigger and better than his. Everybody noticed the old beat-up desk, since there was nothing to keep anybody from looking at every inch of Noyce's office space.  Noyce enjoyed this subversion of the eastern corporate protocol of small metal desks for underlings and large wooden desks for overlords.



Zamieściłam tak długi fragment, ponieważ uważam opisaną w nim postawę Noyce'a wobec swoich podwładnych jako niezwykle inspirującą i pokrzepiającą. W jego zamyśle (o czym m.in. mówi powyższy tekst), w Intelu miała panować taka atmosfera, która pozwala pracownikom otworzyć skrzydła i wznieść się na nich tak wysoko, jak tylko się da. Granicę możliwości miał wyznaczać tylko talent. I nie był to tylko pusty slogan, ale idea konsekwentnie wcielana w życie. Zasady, które w tym celu wprowadził, były w owych czasach rewolucyjne. Jak bardzo różni się to od stosunku szefa do podwładnego znanego z codziennego doświadczenia?...

Tłumaczenia, tradycyjnie już chyba, raczej nie będzie. Od tego muszę się niestety powstrzymać - czas nagli, trzeba iść dalej. Chyba, że pomogą Czytelnicy?..

Więcej o Noyce'u:

niedziela, 11 grudnia 2011

Od zera...

Ćwiczenia utrwalające

Po małej przerwie znowu ćwiczenia... nie będę ukrywać, że do zabrania się do pracy zmobilizowało mnie również zainteresowanie moim postępami @flamenco108 - no i statystyki, rzecz jasna. Nie, nie zrezygnowałam... nie mogę zrezygnować!



środa, 30 listopada 2011

W stenograficznym skrócie o... Marku Twainie

Nie wiem, jak wy, ale ja bardzo lubię zmieniające się logo wyszukiwarki Google. Dzisiejsze, nawiasem mówiąc wyjątkowo udane, stworzone dla uhonorowania przypadającej dzisiaj 176. rocznicy urodzin Marka Twaina, natchnęło mnie do wpisania hasła "Mark Twain stenograper".



Tak dowiedziałam się, że Twain... przedyktował do stenogramu swoją autobiografię!

Pomijając okoliczności tego zdarzenia, w sobotę dnia 6 stycznia 1906 roku do drzwi domu Marka Twaina zapukał pisarz Albert Bigelow Paine z ofertą napisania jego biografii. Twain przystał na to bardzo szybko, jako że sam od dawna przymierzał się do spisania swoich dziejów. Pomysł pisania przy pomocy stenografa przypadł mu bardzo do gustu:

"Myślę, że spodoba mi się dyktowanie stenografowi w towarzystwie jeszcze kogoś trzeciego, kto z jednej strony będzie moim suflerem, a z drugiej wystąpi w roli publiczności." Chciał zacząć jak najszybciej: "Im prędzej, tym lepiej. Zacznijmy, dopóki humor nam dopisuje. Im dłużej odkłada się rzeczy tego rodzaju, tym mniej prawdopodobne jest, że kiedykolwiek się do nich zabierzemy"

I tak, już we wtorek po tej rozmowie Paine przybył w towarzystwie Josephine S. Hobby, doświadczonej stenografki i znakomitej maszynistki. Hobby inkasowała $1 za godzinę stenografowania i 5 centów za 100 słów transkrypcji.

Mark Twain był bardzo zadowolony z takiego sposobu pracy, czemu tymi słowy dał wyraz po pierwszej sesji:

"And how much I have enjoyed it," he said. "It is the ideal plan for this kind of work. Narrative writing is always disappointing. The moment you pick up a pen you begin to lose the spontaneity of the personal relation, which contains the very essence of interest. With short-hand dictation one can talk as if he were at his own dinner-table always an inspiring place. I expect to dictate all the rest of my life, if you good people are willing to come and listen to it."

Dla samego Paine'a, współpraca ze znanym pisarzem była fascynującym doświadczeniem:

"The dictations thus begun continued steadily from week to week, with increasing charm. We never knew what he was going to talk about, and it was seldom that he knew until the moment of beginning. But it was always fascinating, and I felt myself the most fortunate biographer in the world, as indeed I was." - skomentował.

Mark Twain zwykle dyktował leżąc na łóżku (Juliusz Kydryński we wstępie do książki "Życie na Missisipi" napisał wprost, że było to łoże śmierci - źródło). W rezultacie tych sesji powstało 5000 stron maszynopisu (Hobby pomagały w transkrypcji jeszcze trzy osoby), które później dały podstawę do napisania książki.

Twain zmarł 21 kwietnia 1910 roku.

Zainteresowanych tematem odsyłam do źródeł, z których zresztą korzystałam:

"Autobiography of Mark Twain" edited by Harriet Elinor Smith
cytaty pochodzą z: "The Boys' Life of Mark Twain" by Albert Bigelow Paine (tłum. z j. angielskiego: własne)


PS. Przepraszam za brak tłumaczenia. Nie miałam czasu, notkę tworzyłam w tempie "na wczoraj" ;-) Może kiedyś je dołączę... a może Czytelnicy jakieś zaproponują?..

niedziela, 27 listopada 2011

Ćwiczenia utrwalające i 11 nowych znaczników

Zmuszałam się strasznie. Nie chciało mi się i koniec. Ale blog narzuca dyscyplinę i oto efekty mojej pracy:



Podziwiajcie ^_^

niedziela, 20 listopada 2011

Niedzielne odkrycie - ciekawostka

Jako że jest niedziela, pozwoliłam sobie poleniuchować - dziś ćwiczeń nie ma, ale... jest odkrycie :-)

Odkrycie z cyklu "Znani stenografowie": Panie i Panowie, przedstawiam Państwu... Karola Irzykowskiego.

_____________________________________

Prozaik, dramaturg, krytyk literacki, teoretyk filmu


Urodzony 23 stycznia 1873 w Błaszkowej pod Jasłem w zubożałej rodzinie ziemiańskiej. W latach 1894-1893 studiował germanistykę na Uniwersytecie we Lwowie. W latach 1894-1895 był zastępcą nauczyciela, pracę dydaktyczną utrudniała mu wada wymowy. Od 1895 zamieszkał we Lwowie, pisywał stenograficzne sprawozdania parlamentarne i sądowe. Blisko był zaprzyjaźniony z lwowskim poetą Stanisławem Womelą. W roku 1908 przeniósł się do Krakowa, pracował jako stenograf i korespondent w urzędowym Biurze Korespondencyjnym. Po wojnie zamieszkał w Warszawie, gdzie kierował biurem stenograficzno-sprawozdawczym Sejmu, przeniesiony na emeryturę w związku z postawą zajętą wobec sprawy brzeskiej. Współpracował ze "Skamandrem", "Wiadomościami Literackimi", w latach 1921-1933 z organem PPS "Robotnik"; w tym czasie zabierał głos w wielu dyskusjach literackich. Mimo zastrzeżeń przyjął nominację na członka Polskiej Akademii Literatury. W Polskim Radio i Roczniku Literackim prowadził dział teatralny. W czasie okupacji niemieckiej utrzymywał się z wykładów stenografii, brał udział w podziemnym życiu kulturalnym. Zmarł 2 XI 1944 w Żyrardowie.

Czytaj więcej...

Oprac.: Dr Marek Adamiec
Źródło: http://literat.ug.edu.pl

_____________________________________


Nazwisko to polecam Państwa uwadze tym bardziej, że nie ma go na liście stenografów dostępnej na stronie stenografia.pl, którą to niniejszym mam zaszczyt uzupełnić ^_^ Nie umniejszając w niczym Autorowi tej listy, który znalazł, jeśli dobrze liczę, 25 innych stenografujących sław... no ale tę jedną znalazłam ja :-)

piątek, 18 listopada 2011

Podsumowanie - ćwiczenia i refleksji kilka

Dzień wczorajszy i dzisiejszy były bardzo pracowite (wczoraj o moich sukcesach nie doniosłam, ale niniejszym nadrabiam zaległości ;-))

Miałam w głowie mały chaos; było tak, jak gdby każda zasada stenografii, którą poznałam, znajdowała się w innej części mojego mózgu. Postanowiłam zatem podsumować wszystko, czego się nauczyłam, i powtórzyć to raz jeszcze - tym razem inaczej niż dotąd.

Do tej pory odczytywałam przykładowy stenogram, sprawdzałam rozwiązanie i przepisywałam go do zeszytu. Teraz zrobiłam odwrotnie: potraktowałam stenogram jako rozwiązanie, zaś klucz z tyłu książki - jako zadanie do przestenografowania. I muszę powiedzieć, że w ten sposób nauczyłam się dużo więcej! Czytam zasadę i próbuję ją zinterpretować - to zmusza mnie do tego, aby przeczytać ją uważnie nawet kilka razy, czasem na głos, próbować zrozumieć sens - a potem porównuję, czy mi się to udało. To o wiele bardziej aktywna nauka, niż pobieżne przeczytanie zasady (po co w ogóle, praktyka pod spodem jest bardziej zajmująca), przeczytanie interpretacji i próba jej zapamiętania. Teraz stworzyłam coś sama, a mówią że to, co sami zrobimy, pamiętamy najlepiej. W rezultacie zlikwidowałam lwią część bałaganu, jaki pojawił się w mojej głowie, gruntownie przećwiczyłam cały rozdział IV i na dokładkę nauczyłam się 28 pierwszych znaczników. Hurra! :-)




Stenografia przypomina budowanie domu - nie zaczyna się od dachu. Trzeba zacząć od fundamentów i powoli kłaść kolejne cegły, ale pod warunkiem, że fundamenty są dostatecznie mocne, aby je utrzymać. Nie mogę przejść do kolejnych ćwiczeń, jeśli nie opanowałam dobrze poprzednich. Oczywiście, nie mogę też wpaść w pułapkę perfekcjonizmu - w ten sposób nie posunę się naprzód. Ale częste powtarzanie, odświeżanie informacji, jest czymś, czego bardzo potrzebuję i co zamierzam robić.

środa, 16 listopada 2011

VI. A. Zmiękczanie spółgłosek cz. 1

Pierwsze nowe ćwiczenie. Wychodzę ze strefy komfortu. Muszę przyznać, że nie udałoby mi się to bez tego bloga. Jednak publiczna deklaracja czyni cuda...


niedziela, 13 listopada 2011

Powtórka cz. 10

Dziś strona 24 i króciutkie ćwiczenie na znaki długie górne i samogłoski a i e po początkowym f. Właściwie nie wiem, czy dalej jest to powtórka. Pokreślony podręcznik dowodzi, że niewątpliwie już to kiedyś przerabiałam, ale z drugiej strony, praktycznie rzecz ujmując, nic z tego nie zostało mi w pamięci. Teoretycznie powtórka, praktycznie nowość.


Od jutra zacznę więc, zamiast porządkować i systematyzować wiedzę, zdobywać nowe informacje.

PS. Obliczyłam, że jeśli codziennie przerobię jedną tylko stronę, wszystkie zasady stenografii poznam w ciągu 4 miesięcy, a jeśli uda mi się przerabiać dwie, to... w styczniu będę się puszyć jak paw ;-) Blog bardzo mi pomaga, więc... kto wie?

sobota, 12 listopada 2011

Powtórka cz. 9

Dzisiaj strona 23 i radzenie sobie ze zbitkami yt i yc, oraz et, ec i ech/eh, a także środkowe t i samogłoski. Trochę się natrudziłam. A oto efekty:

piątek, 11 listopada 2011

Powtórka cz. 8

Po kilkudniowej przerwie strona 20 i ćwiczenia na samogłoskę ą oraz strona 22 i ćwiczenia na zbieg samogłosek au i ou. Poszło jak z płatka. Stronę 21 ze znacznikami chwilowo pomijam. Dodatkowo rozwiązałam zadanie z serii "Zapisz poniższe zdania pismem stenograficznym" - muszę przyznać, że to mój ulubiony typ zadań. Niestety, Autor nie przewidział ich rozwiązań z tyłu książki.


Miłego wieczoru święta niepodległości :-)

niedziela, 6 listopada 2011

Niedzielne refleksje

Stenografia przypomina mi żonglerkę.

Zaczynasz od jednej lub dwóch piłeczek, a później stopniowo rzucają ci następne i następne. Z regułami pisma stenograficznego podobnie - każdej z nich osobno łatwo się nauczyć, tak, jak łatwo jest podrzucać w górę jedną piłeczkę - ale później wypada je łączyć, bo niewiele mamy w języku polskim słów tak krótkich, do których zapisania wystarczy znajomość jednej tylko reguły. Zresztą, pisanie jeszcze ujdzie, bo przypominam sobie tylko te zasady, których ja potrzebuję, ale z odczytywaniem gorzej, bo wtedy potrzebuję ich wszystkich, aby kolejno je przywoływać z pamięci, porównywać i kombinować, co poeta miał na myśli... No cóż, jak ja upiekę ciasto, to wiem, jakich składników użyłam - ale jak ktoś mi je podsunie gotowe i każe wysmakować, co jest w środku... ;-)

Dzisiaj się relaksuję :-) A skoro mowa o piłeczkach...

 

Czy ktoś tak jak ja lubi tę reklamę? :-)

sobota, 5 listopada 2011

Powtórka cz. 7

Strona 18 to znaczniki - 38  z nich na dobry początek. Gwoli wyjaśnienia, znaczniki - czyli skrócone formy pisma stenograficznego - utworzono dla często powtarzających sie słów (lub zbitek słów). Sposobów ich pisania trzeba po prostu wyuczyć się na pamięć. Choć nigdy nie poświęcałam znacznikom należytej uwagi, muszę przyznać, że dosyć je kojarzę. Będę się ich uczyć powoli - zresztą, nie są ujęte w najbliższych ćwiczeniach, więc Autor podręcznika sam daje mi trochę czasu na zapoznanie się z tą listą.

Strona 19 to samogłoska o po l-ł, środkowo-końcowym c i s. Banalne.



A teraz pora na zasłużony odpoczynek :-) Dobranoc!

piątek, 4 listopada 2011

Powtórka cz. 6

Strona 17: uproszczenia pisma stenograficznego.
  • Sposób kreślenia znaków małych i średnich po t pisanym w górę i c środkowym i końcowym oraz po f pisanym w dół - łatwizna. 
  • Kreślenie znaków górnych po i przed samogłoską y - proste
  • Środkowe c przed znakami średnimi - wymaga przećwiczenia
  • Spółgłoska s na końcu wyrazu po znakach o wyokrągleniu dolnym - w miarę proste
  • Znak s w roli z w środku i na końcu wyrazu - ponoć "komfortowe pisanie z" - jak dla mnie jeszcze nie komfortowe
  • Ż w środku i na końcu wyrazu zastępowane lewoobrotowym s - jeśli chodzi o mnie, wolałabym "tradycyjne" ż (tzw. początkowe), bo to na razie myli mi się z normalnym s, "przyjaznym dla użytkownika" z, a czasem nawet z obniżonym c.
  • Przypadki opuszczeń spółgłosek i końcówek gramatycznych - to poprawię z czasem.
 Do tej strony będę jeszcze wracać - a przynajmniej do niektórych jej akapitów.


Powtórka cz. 5

Przerobiłam aż trzy strony: 14, 15 i 16: ćwiczyłam u-ó po spółgłosce oraz po spółgłoskach l-ł, sz, ż, , a także a po spółgłosce i po początkowym t, końcowym f, po r i rz, oraz po l-ł. Szło mi to gładko i sprawnie.

czwartek, 3 listopada 2011

Powtórka cz. 4

Symbolizacja samogłosek, strony 12 i 13: samogłoski y, e oraz ę. Odczytuję przykładowe wyrazy całkiem sprawnie - nie wiem, czy to dlatego, że jestem aż tak otrzaskana z tymi znakami, czy może po prostu pamiętam rozwiązania. Myślę, że jedno i drugie po części.

środa, 2 listopada 2011

Powtórka cz. 3

Ostatnia powtórka tego dnia - strona 11: łączenie znaków spółgłoskowych. Poszło bardzo szybko, wszystkie znaki odczytałam i zapisałam bez problemu. Stenografia jest jednak wysoce uzależniająca :-)


Jutro samogłoski!

Powtórka cz. 2

W nagłym przypływie energii (skąd ja to znam ;-) ) postanowiłam zrobić dziś coś jeszcze. Mam nadzieję, że nie będzie tego za dużo jak na jeden dzień - no ale apetyt rośnie w miarę jedzenia..

Strona 10. Powtarzam, jak zapisywać znaki p, c (początkowe, środkowe i końcowe), końcowe g i h-ch, s, k, r, rz, l-ł, t, f. Spośród nich, prześladowało mnie zawsze problematyczne p ;-) Powiedzmy więc, że ma złowróżebny kształt sierpu... a może prawego sierpowego? Początkowe c też nie wchodziło do głowy. Najbardziej kojarzy mi się ono z łyżką, kielnią... albo chochlą, ale to nie jest zbyt fortunny pomysł na skojarzenie. W każdym razie, z rzeczami związanymi z cateringiem ;)

Powtórka.

Po kilku latach podejmowania prób nauki stenografii coś mi jednak w głowie zostało ;-) zatem na dzisiaj zaplanowałam sobie powtórkę z rozrywki.

Pomijając kilka pierwszych stron bajdurzenia o wszystkim i o niczym, jestem na tej, na której zaczyna się prawdziwa przygoda: na stronie 9. podręcznika.

Powtarzam pisanie znaków b, w, m, r, n, z, ż, d, cz, g, h-ch początkowe i końcowe, sz, szcz, i dwa najgorsze, bo nigdy nie wchodzące mi do głowy znaki dz i . Wyobrażam sobie zatem "dz" jako serce dzwonu, kołyszące się na linii średniej, a "" jako dżownicę, której dolna połowa jest w glebie (sięga głęboko do linii dolnej), a górna połowa sięga aż linii średniej, ponieważ dżdżownica bardzo wyciąga szyję, aby zobaczyć, co jest na powierzchni świata. Zabawne i abstrakcyjne? No to jest nadzieja, że w końcu zapamiętam ;-)

dżdżownica z koleżankami ;-)

wtorek, 1 listopada 2011

Teraz albo nigdy!

Od lat próbuję nauczyć się stenografii. Jak dotąd bezskutecznie, co pewnie ma związek z tym, że próbuję średnio raz na pół roku. W nagłym przypływie zapału zakasuję rękawy, z pasją otwieram podręcznik i przyrzekam sobie tym razem doprowadzić rozpoczęte dzieło do końca. Niestety, energii starcza mi na zaledwie kilka dni. Później pokonuje mnie zmęczenie żmudną pracą. Zdaję sobie sprawę, że jeśli nic się nie zmieni, to nigdy nie nauczę się stenografować, a przecież bardzo chcę posiąść tę sztukę!

Zakładam tego bloga, aby na jego łamach publicznie rozliczać samą siebie z postępów w nauce. Publiczna deklaracja wzmacnia motywację - niniejszy dziennik internetowy ma mnie dopingować do działania. Jestem dopiero na początku drogi i nie ukrywam, że przeraża mnie ogrom czekającej mnie pracy. Boję się porażki, ale rzucam sobie wyzwanie. Zresztą, jak już spadać, to z wysokiego konia.

System stenograficzny, który zamierzam opanować, to system Gabelsbergera-Polińskiego.

W miarę możliwości, proszę mi kibicować i podnosić na duchu wpisami do księgi Gości. Trzymajcie kciuki!