wtorek, 14 sierpnia 2012

Walaszkowa - wstęp, rozdz. 1 i 2

Witam ponownie :-)

Po dłuższej przerwie ponownie zakasuję rękawy i zabieram się do najnowszego podręcznika stenografii - czyli tego Walaszkowej. Na własnej skórze przekonam się, czy najnowsze znaczy najlepsze ;-) Po szybkim zapoznaniu się ze wstępem i rozdziałem pierwszym prezentuję efekty mojej pracy nad rozdziałem drugim:




Podoba mi się podział podręcznika na krótkie jednostki lekcyjne. Zaskoczyło mnie, że autorzy zabraniają jakkolwiek oznaczać samogłoski e i ę po spółgłoskach.

Do następnego razu... wkrótce!

piątek, 13 kwietnia 2012

Zaproszenie

Trzynastego w piątek ;-) zapraszam Czytelników na mojego drugiego bloga gameforbrain.blogspot.com z grami poprawiającymi sprawność umysłu.

Pomysł na bloga narodził się wkrótce po tym, jak odkryłam Lumosity - serwis z takimi właśnie grami, reklamujący się jako nr 1 w sieci. Niestety, po trzech darmowych dniach za dostęp do serwisu trzeba zapłacić, a żeby było zabawniej, płaci się nie tyle za gry, bo te są dostępne na innych portalach za darmo, rozproszone po całym internecie, a za śledzenie swoich postępów.... itp. Ponieważ swoje postępy z kartką i ołówkiem w ręku mogę śledzić sama, z innymi użytkownikami porównywać się nie mam potrzeby, a gry mogę wybierać według własnego upodobania, nie według jakiegoś algorytmu, postanowiłam przeto znaleźć je gdzieś indziej i ćwiczyć umysł za darmo. Tyle, że zamiast kolekcjonować linki w przeglądarce, postanowiłam udostępnić je szerszej publiczności. Kolejne gry będę zamieszczała w miarę własnych potrzeb.

Zainteresowanych zapraszam :-)

niedziela, 8 kwietnia 2012

Wszystkim moim Czytelnikom oraz ich Rodzinom i Bliskim składam życzenia błogosławionych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego!

Pocztówka z 1903 roku. 
Niem. Fröhliche OSTERN - Wesołych Świąt Wielkanocnych.
Zapraszam do świątecznego rozszyfrowywania :-)

piątek, 30 marca 2012

Ćwiczenia.

Wczoraj zauważyłam, że Czajkowski ma osobne znaki na "ch" i "h", a dziś, że odróżnia również "l" od "ł". +10 do precyzyjności ;-) Tak się chyba dzisiaj mówi, nie?

Git :-)

czwartek, 29 marca 2012

Ćwiczenia.

I znów alfabet, i znów od początku... tym razem z podręcznika Czajkowskiego. System Gabelsbergera-Polińskiego w jego interpretacji różni się nieco od interpretacji z mojego dotychczasowego podręcznika, więc to konieczność. Czuję jednak, że nareszcie znalazłam książkę dla siebie. Wykład jest bardzo szczegółowy, doskonały dla samouka. Ale jak będzie dalej - zobaczymy.

niedziela, 18 marca 2012

Zatrudnienie stenografa.

Dziś prawdziwa gratka: publikuję najstarszy znany artykuł o stenografii (1841 rok), dostępny nam w jednym ręcznym odpisie. No, na pewno najstarszy znany flamenco108, mówiąc aż do bólu precyzyjnie ;-) Kopia PDF odpisu była nagrodą w konkursie ogłoszonym na stronie blog.stenografia.pl, a niniejsza publikacja ma miejsce dzięki inicjatywie jego Anonimowego Zwycięzcy, który zdecydował się swą nagrodą podzielić :-)

Wkrótce wrzucę to również na mojego Chomika (banner po prawej). Chomik jest jeszcze w wersji roboczej, więc się nim nie pochwaliłam w żadnej notce - z rozpędu wrzuciłam odnośnik (kto zauważył, ten się o nim dowiedział), ale uroczyste otwarcie dopiero przed nami ;-)

Tekst ukazał się na łamach czasopisma "Rozrywki umysłowe", wydawanego w Krakowie w latach 1841-1843 (źródło: www.wawel.net). Z którego roku pochodzi odpis - nie wiadomo. Artykuł jest bardzo lekki, napisany z humorem, a przy tym można się z niego co nieco dowiedzieć o specyfice pracy zawodowego stenografa.

Tym razem uwspółcześniłam nieco język i trochę poprawiłam interpunkcję. Zapraszam do lektury :-)



Zatrudnienie stenografa.
(Rozrywki umysłowe, Kraków 1841. Druk i nakład Józefa Czecha)


Trudno sobie wyobrazić, jak uciążliwym jest zatrudnienie stenografa w Paryżu i Londynie. Blisko pięć godzin, a może i więcej, siedzi zamknięty w swej klatce, w której zaledwie jego pulpit się pomieści, i chwyta każde słowo mówcy, którego cała zasługa na tymże stokroć polega, że w kilku minutach potok słów wyleje; boć to bez porównania łatwiej, niż wiele w kilku słowach powiedzieć. Jednak nie dość na tym, że biegnie krok w krok za mówcami, stenograf musi ich także rozumieć; ale oni często sami się nie rozumieją. Szczęściem stenograf poprawia jako tako mowy, odrzuca imiesłowy źle użyte, zbyt śmiałe przejścia i gramatyczne błędy prostuje. Następnego dnia mówca odbiera powinszowania od swoich przyjaciół, którzy mu oświadczają, że jego mowy jeszcze się wyborniej wydały, gdy je z należytą odczytali rozwagą, niż kiedy je na mównicy słyszeli. A jakież być może inaczej? Biedny stenograf potrafiłby to wyjaśnić - stenograf rządowy przyozdabia mowy i ministerialnych deputowanych mnóstwem dodatków, które na nieobecnych obradom znaczne czynią wrażenie. Na przykład: 
Szanowny Coquilard wchodzi na mówinicę:  
- Panowie moi /żywe zwrócenie uwagi/, nie będę odpowiadał na zaczepki poprzedniego mówcy /liczne potakiwania/, pomimo tego oświadczyć tu muszę, iż widoków moich względem Anglii /słuchajcie! słuchajcie!/ nie zmieniłem, i nie zmienię ich nigdy /długie nieprzerwane oklaski/.
Mówca opuszcza mównicę i wraca na swoje miejsce, odbierając powinszowania od mnóstwa przyjaciół. 
Tymczasem rzeczywiście szanowny Coquillard powiedział owe cztery wiersze, ale nikt w Izbie nie zwrócił na to uwagi. Deputowani korzystając z tej sposobności, zażywali tabakę, rozmawiali o papierach hiszpańskich, lub o czym innym myśleli. Przecież nie kończy się jeszcze praca stenografa, choć cała mowa w samych skrótach jest już na papierze. Ponieważ zecer [1] nie odczytałby nigdy owych hieroglifów, obowiązkiem jest stenografa przepisać to pismem zwyczajnym, a przy tym utrzymywać korektę, której większa część mówców bardzo potrzebuje. Potem jeszcze musi przejrzeć pozostałe arkusze, co jest nader ważną rzeczą, zwłaszcza w czasie wielkich walk parlamentarnych. Wypada z tego, iż stenograf często dopiero o 11-stej w nocy godzinie obiad swój zajada. Szczęściem lato jest dla niego chwilą odetchnienia. Sześciomiesięczny spoczynek wtedy tylko bywa przerwanym, gdy jaki Paryżanin albo Londyńczyk zamorduje ojca albo matkę z tak dramatycznymi okolicznościami, że wszystkie francuskie lub angielskie gazety zmuszone są osobnych [2] stenografów na sądy posyłać, co jednakże nie zawsze się zdarza.

__________


[1] Zecer to pracownik drukarni składający tekst. Źródło: http://sjp.pwn.pl/slownik/2580126/zecer

[2] Z pomocą w rozszyfrowaniu tego bazgrołu przyszedł mi flamenco108 :-) Źródło: komentarze do notki ;-)

środa, 14 marca 2012

W stenograficznym skrócie o... pewnej pocztówce

Dziś ciekawostka z Allegro: widokówka z okolicznościową pieczątką zgromadzenia (zjazdu?) śląskiej federacji stenografów systemu Stolze-Schreya, które miało miejsce w dniach 11, 12 i 13 maja 1901 w Glatz (dzisiejsze Kłodzko, woj. dolnośląskie) po niemiecku Bundes-Versammlung Schlesischen Stenographen-Bundes System Stolze-Schrey am 11, 12 u. 13 Mai 1901 zu Glatz. Kto może mnie poprawić tłumaczenia z tego języka, niechaj to uczyni (helfen Sie bitte!) ;-) Zresztą, ktokolwiek widzi jakikolwiek błąd, niech woła.






System Stolze-Schreya to według Wikipedii (oprac. hasła: użytkownik @1119) system powstały w 1897 roku Niemczech, w wyniku połączenia dwóch szkół stenograficznych reprezentowanych przez ich założycieli Ferdinanda Schreya i Heinricha Stolza. Obecnie jest używany w niemieckojęzycznych częściach Szwajcarii. Nic ponad to niestety powiedzieć o nim nie mogę. Czytelnicy władający językiem niemieckim więcej znajdą na stronie internetowej systemu, należącej do szwajcarskiego związku stenograficznego www.steno.ch.

Sama widokówka przedstawia panoramę starego miasta, z mostem XV-lecia na Nysie Kłodzkiej i widoczną w oddali wieżą ratusza. Oto inne ujęcia tychże miejsc, na podstawie podpisów których mogłam ustalić ich nazwy:


Widok na most XV-lecia i Stare Miasto

Przeglądanie strony o Kłodzku sprawiło mi nie lada przyjemność - to naprawdę przepiękne miasto! Ale wracając do tematu ;-)

Widokówka wypisana w całości po niemiecku pochodzi z okresu, w którym Kłodzko znajdowało się pod panowaniem Prus (w granicach Polski znalazło się w 1945). Nadawca, niejaki Fritz, posługuje się zasadniczo alfabetem gotyckim, aczkolwiek fantazyjnie wplata weń kilka "naszych" liter (chodzi mi tu o literę "e" w jego wykonaniu). Bardzo podobnie jest w przypadku pieczęci - dopisek "zu Glatz" to zdecydowanie gotyk, ale reszta już gotycka nie jest. Myślę, że jakiś historyk miałby tu pole do popisu, jeśli chodzi o wyjaśnienie takiej niekonsekwencji. W każdym razie, wspomniany już Fritz w ostatnim dniu swego pobytu, wysłał na adres pana Wilhelma Haacka (?) i jego rodziny wiadomość (wiadomości) następującej treści (wykropkowałam wyrazy nieczytelne):

Das ...... ist .......

Glatz, den 13 Mai 1901. Liebe Eltern und lieber Schwester!  Diese Nacht besser gutschlafen geht ab jetzt nach R...... und grüßt Euch herzlicht Euer Euchliebender Fritz.

Otto Giese Roesner und Frau - ...... ....... Abend 9.00 (9.28?) wieder bei Euch zu sein!


Tradycyjnie nie powinnam zamieszczać tłumaczenia, ale ponieważ czego nie umiem za to się chwytam... A zatem:


Ten/ta/to ........ jest .........

Kłodzko, 13. maja 1901. Kochani rodzice i siostro! Tej nocy lepiej spałem i od teraz idę do R....... Pozdrawiam was serdecznie - kochający was Fritz.


Otto Giese Roesner z żoną - ....... ........ wieczorem 9.00 (9.28?) znowu będę u was!


Pierwsze zdanie na samej górze może być podpisem obrazka. Na marginesie pojawia się jeszcze nazwisko "Rudolf Hellner" - być może trzeciego adresata. Kartka dotarła do Wrocławia lotem błyskawicy, bo jeszcze tego samego dnia.

Zainteresowanych nabyciem niniejszej kartki odsyłam na stronę aukcji TUTAJ. A zauroczonych Kłodzkiem tutaj: www.dawneklodzko.pl i tutaj: www.klodzko.pl.


Panorama miasta na początku XIX w. (wikipedia)

sobota, 10 marca 2012

Czajkowski str. 8 (część 1)

Jako, że parę dni temu otrzymałam od flamenco108 brakujące strony podręcznika Czajkowskiego, ochoczo zabieram się do pracy. Dziś część strony ósmej - dokładnie tyle, ile weszło na jedną stronę A4. Im więcej tych stron jest, im dłuższe przerwy w pracy, tym trudniej przychodzi mi zgranie tego wszystkiego. Dużo akapitów, punktów, podpunktów, nagłówków, każdy powinien być formatowany zawsze tak samo, a ja nie pamiętam, jakie schematy formatowania przyjęłam. Gdybym to robiła w jednym dniu, byłoby inaczej, a tak... 


piątek, 9 marca 2012

Stanisław Korbel - stenografja: wiadomości wstępne.

Przedstawiam jeszcze jeden tekst z podręcznika Stanisława Korbla Polski system stenografji dla szkół i samouków, (wyd. V, Kraków 1941). Przetrwał nawałnicę "gruntownego przerobienia i uzupełnienia", jaka przeszła przez wydanie VIII, ale w wersji przeredagowanej i nieco zmienionej. Sens pozostał, ale zmieniły się słowa, kolejność akapitów, zabrakło tych wiadomości, które moglibyśmy nazwać szczegółowymi. Uwspółcześniono język - pod tym względem wydanie VIII jest znacznie bliższe współczesnej polszczyźnie, niż wydanie V.


Jednego jestem ciekawa: dlaczego z wydania VIII zniknęła informacja, że system przedstawiony przez Korbla jest wzorowany na systemie Gabelsbergera-Polińskiego? No i dlaczego użyto słowa wzorowany - czy dlatego, że tak naprawdę to nie jest system Gabelsbergera-Polińskiego, a jedynie nim zainspirowany? Ale w takim razie dlaczego nie mówi się o systemie Gabelsbergera-Korbla? Faktem jest, że w wydaniu VIII mowa jest tylko o Polskim Systemie Stenografii (już wtedy stenografii), ale na tym koniec. Dlaczego informację o wzorowaniu na systemie G.-P. usunięto? Czy była tak oczywista, że aż zbędna? Czy może ktoś zauważył, że jest jednak nieadekwatna w stosunku do zawartości podręcznika? Jeśli ktoś wie - zapraszam do komentowania/dyskutowania. Chyba powinnam ogłosić z tej okazji konkurs, ale ponieważ nie znam poprawnej odpowiedzi, nie mogę też być jury, które wyłoni laureatów :-/

Zachowałam pisownię oryginalną. Miłego czytania :)


Wiadomości wstępne.


S t e n o g r a f j a (ścisłopis, stenos = ścisły, grafo = piszę) jest sztuką, która umożliwia dokładne zapisanie choćby najszybciej wypowiedzianych słów zapomocą znaków jak najprostszych tak, że pismo to czyli stenogram można z łatwością odczytywć, jak pismo zwykłe.

System niniejszy, wzorowany na systemie Gabelsbergera-Polińskiego, jest "literowy", t. zn. ma za podstawę alfabet, zbudowany jest z tych samych elementów, jak w piśmie zwykłem. Toteż sposób pisania jest taki sam: trzymanie ołówka (pióra), skośne ułożenie papieru, pismo lekko pochylone w prawo.

W s k a z ó w k i   p r a k t y c z n e. Do pisania używa się papieru gładkiego z linjami w równych odstępach: w pierwszem stadjum nauki - układ czterolinjowy, po przerobieniu zaś pierwszej części nauki należy przejść do zwykłych pojedynczych linij (w bruljonie), a po nabyciu wprawy pisać nawet bez linij. Ołówek średnio miękki (nr. 3) powinien być zawsze starannie zacięty. Pisanie piórem na początku nauki wpływa korzstnie na dokładność pisma.

J a k  s i ę  u c z y ć? Każdy znak stenogrficzny po odczytaniu z książki należy kreślić starannie i dokładnie według wzoru w książce po kilka razy, następnie cały ustęp przestenografować z "klucza" (na końcu książki), poczem odczytwać swe pismo, porównując ze stenogramami w książce. Bardzo pożyteczne jest często odczytywać stenogramy, poprzednio przerobione. Trzeba też jak najczęściej pisać pod dyktandem.

Przerobienie całego podręcznika według powyższych wskazówek, jak i wskazówek, podawanych w ciągu wykładu w przypiskach, gwarantuje wyuczenie się stenografji; na przerabianie pobieżne, "od niechcenia", szkoda czasu.

P o d z i a ł  p r z e d m i o t u. Nauka stenografji dzieli się na dwie części:

I. Pismo z u p e ł n e, zawierające także pewne nieznaczne skócenia, które w czytaniu łatwo się uzupełnia w każdym wyrazie. Pismem takiem stenografować można dyktaty z szybkością do 80 słów na minutę.

II. Pismo s k r ó c o n e, zawierające skrócenia, które odczytuje się na podstawie znajomości języka lub też na podstawie logicznego związku wyrazów w zdaniu. Tem pismem stenografować można dosłownie najszybciej wypowiedziane żywe słowo.

__________


czwartek, 8 marca 2012

Dzień Kobiet

Wszystkim Stenografkom, moim Czytelniczkom i sobie samej życzę miłego Dnia Kobiet :-)

Stenografki wydziału oświetlenia.
Zdjęcie z dnia 09.09.1935, Seattle Municipal Archives.

sobota, 3 marca 2012

Stanisław Korbel - errata do podręcznika PDF.

Uwaga posiadacze/uczący się z podręcznika Korbla ściągniętego z internetu ("Polski system stenografii"): nie macie ostatniej, 64 strony ;-) Oto ta strona (z wydania wcześniejszego):


Dałam już znać Uploaderowi flamenco108, więc prędzej czy później pewnie znajdzie się w PDFie (ta lub poprawnie z wydania VIII). Na razie, kto potrzebuje, może posiłkować się tym :)

Utrwalenie wiadomości.

Chwilowy powrót do Krupińskiego i powtórka. Trochę pozapominałam...


Dochodzę do wniosku, że Krupiński jest nawet strawny, pod warunkiem, że ma się do dyspozycji jeszcze inne podręczniki, które wyjaśnią to, czego Krupiński nie wyjaśnia...

piątek, 2 marca 2012

Stanisław Korbel - Znaczenie stenografji.

Fragment pt. "Znaczenie stenografji" pochodzi z: Stanisław Korbel Polski system stenografji dla szkół i samouków, wyd. V, Kraków 1941, Skład główny: Gebethner i Wolff - Kraków - Warszawa.

Podobno prawa autorskie już nie obowiązują. W sieci znajduje się wyd. VIII książki, "gruntownie przerobione i uzupełnione" - opublikowany przeze mnie tekst już się w nim nie znalazł. Zachowałam pisownię oryginalną. Miłej lektury.


Znaczenie stenografji.



Zadaniem pisma jest pochwycić i utrwalić słowo mówione. Jak zwykłe pismo spełnia to zadanie?

Oto rozdrabnia słowa na ich składowe części, na głoski, niby na atomy, a następnie każdą cząstkę przedstawia osobnym znakiem, dwoma lub nawet trzeba znakami, literami, wreszcie ustawia szeregi pojedynczych liter – i tak tworzy wyrazy.

Całe to postępowanie, mające na celu napisanie wyrazu, jakkolwiek odbywa się najczęściej szybko wskutek wielkiej wprawy piszących, jednakże i tak za powoli w stosunku do biegu słów w mowie żywej, pozostaje więc daleko w tyle za słowem mówionem, a tem bardziej za myślą. Toteż z dosłownego utrwalenia wypowiedzianych słów pismo zwykłe rezygnuje, bo zrezygnować musi tak, jak piechur, choćby najszybciej stawiał kroki, nie może dorównać pędowi automobilu. Wiele pięknych i ważnych słów, które pragnęlibyśmy mieć utrwalone, często ginie bezpowrotnie; verba volant, scripta non mament [1]. W pewnych wypadkach, gdy zależy nam na dosłownem zapisaniu słów, żywa naturalna mowa lub naturalny lot myśli zniżają się do poziomu nieudolnego pisma i zamieniają się w powolny dyktat, często przerywany przykrem powtarzaniem wyrazów, wyczekiwaniem. Myśli, napływające wartkim strumieniem do głowy, sączą się z pod piszącego pióra nikłym potoczkiem, jakby kapią kropelkami, nieraz wiele tracąc ze swej pierwotnej czystości.

Nie ulega więc wątpliwości, że nasze współczesne pismo jest niedołężne, jest czemś przestrzałem w dzisiejszem życiu, którego hasłem jest postęp i pośpiech, pęd do doskonałości, wygody, zredukowanie wysiłków człowieka do minimum przy maksimum efektu pracy. I pismo to, które w swej istocie od 2.000 lat nie postąpiło w rozwoju ani krok naprzód, panuje do dziś dnia wszechwładnie we wszystkich sferach społecznych; to samo niedołężne pismo jest dziś narzędziem myśli zarówno ludzi wybitnych, uczonych, jak i najpospolitszych wyrobników i prostaczków.

A przecież ten upakarzający stosunek pisma do mowy i myśli nie jest wcale twardą koniecznością, przyrodzoną cechą gatunkową pisma. Wszakże istnieje pismo, dorównujące biegowi mowy w zupełności, pismo utrwalające słowa w chwili ich postawania, zatem wierny odpowiednik mowy – stenografija, która powinna zapanować przynajmniej w rękach ludzi inteligentnych w miejscu panoszącego się dziś przeżytku.

Znakami stenograficznemi zapisać można wszystkie wyrazy w podobny sposób, jak liczby cyframi t. zw. arabskiemi zamiast uciążliwego wypisywania ich literami. To porównanie daje jaskrawy obraz sprawności stenografji w stosunku do nieudolności pisma zwykłego. Z jakiem uczuciem potrzylibyśmy na człowieka, zapisującego szeregi liczb literami, słowami, z takiem wrażeniem stenograf patrzy na piszącego długiemi szeregami liter słowa, które zapisać można łatwo i czytelnie małemi znaczkami, jakby cyframi. Ile korzyści oddać może takie uproszczenie pisma, może sobie wyobrazić każdy, kto często posługuje się pismem; może sobie wyobrazić, że czynność pisania, ta czynność przykra i ogólnie nielubiana, schodzi do minimum, wyrazy w chwili ich pomyślenia lub wypowiedzenia są już na papierze, jak cyfry, - może sobie wyobrazić, ile czasu, trudu, a nawet zdrowia, wzroku i nerwów zaoszczędzi dzięki stenografji przez wiele lat życia.

Toteż wielka pomoc, jaką daje stenografja w ciągu całego życia, opłaci sowicie mały trud nauczenia się tej praktycznej umiejętności.

__________


[1] Verba volant, scripta manent - łac. słowa ulatują, zapis pozostaje. 
Przysłowie z XV wieku jako parafraza horacjańskiego Nescit vox missa reverti - łac. Słowo, które raz wyleciało, nie potrafi wrócić. (Horacy: "Ars poetica" 390).
(źródło: Czesław Michalunio SJ "DICTA - zbiór łacińskich sentencji, przysłów, zwrotów, powiedzeń", Wydawnictwo WAM, wznowienie 2007, 2008) - przyp. autorki.

środa, 29 lutego 2012

Karpiński str. 12

Uzupełniłam całą stronę dwunastą. Chyba przesadziłam w drugą stronę z liniaturą, środkowe pole musi utyć o milimetr lub dwa. Czcionka z kolei musi chyba schuść. Ale z dumy i tak można pęc ^_^


29 lutego - taki dzień raz na cztery lata :-)

wtorek, 28 lutego 2012

Czajkowski str. 7

Dziś strona siódma i... na tym koniec, ponieważ w dostępnej mi książce w PDF brak stron od 8 - 13 ;,-( Do odwołania wracam do Karpińskiego...

poniedziałek, 27 lutego 2012

Czajkowski str. 1 - 6.

Jestem dziś zbyt zmęczona na ćwiczenia, więc zajęłam się pracą konieczną, aczkolwiek niewymagającą intelektualnie: edycją podręcznika Czajkowskiego. Wstukałam w komputer pierwsze sześć stron (bez tytułowej, bo była powtórzeniem okładki) : 




Sformatowałam tylko wstępnie, wymaga to jeszcze poprawek i pewnych rozstrzygnięć. Na przykład, czy zachować oryginalną pisownię autora (skracanie tak zwany przez t. zw., na przykład przez n. p., pisanie zamiast tym - tem, dozwolonem), czy poprawić oczywiste błędy (stenografiii, nietylko), czy zrobić jakąś uwagę do kontrowersyjnego stwierdzenia typu "[po pierwszym okresie rozwoju stenografii] następuje tak, jak we wszystkich dziedzinach umysłowego życia, zupełny upadek stenografii w wiekach średnich." - no bo po pierwsze bez przesady z tym upadkiem umysłowego życia w epoce wielkich filozofów i rozwoju uniwersytetów i szkół, a po drugie bez przesady z tym upadkiem stenografii w czasach kopistów! Ale czy ja jestem od tego? Czy mam to dzieło uwspółcześniać, opatrywać uwagami, czy po prostu idealnie skopiować? Oto jest pytanie. Zresztą, skoro z jednej strony tytułowej zrezygnowałam, to już jakoś się w treść wtrąciłam.

Jeśli prawa autorskie wygasły, to gotowe dzieło będzie do ściągnięcia na licencji Creative Commons, więc proszę nie oburzać się na nieczytelność ;-) Niecierpliwych odsyłam do zeskanowanej książki w formacie PDF, dostępnej w sieci.

niedziela, 26 lutego 2012

Ulepszyłam stronę Krupińskiego. Wprowadziłam nową liniaturę - poprawną, zmniejszyłam czcionkę z dwunastki do jedenastki (mniejsza liniatura - mniejsza czcionka) i dołożyłam do strony 12 trochę zawartości strony następnej. Zwyciężyły względy ekonomiczne. Przede mną znowu wydruk i test praktyczny.


Doprowadzę tę stronę do porządku, a następnie zajmę się podręcznikiem Czajkowskiego, skoro tylko dostałam cynk od Mro, że jest to najlepszy podręcznik ze wszystkich mi dostępnych. Czekajcie w napięciu ;-)

Karpiński str. 12 cz. 1

W poprzednim odcinku przepisałam w edytorze tekstu 12 stronę podręcznika Karpińskiego, z "okienkami" do uzupełnienia ręcznego pismem stenograficznym. Dziś stronę mam wydrukowaną i przede mną zadanie wypełnienia okienek.

Zanim to zrobię "na czysto", ćwiczę w brudnopisie:


A oto efekt mojej pracy:


Myślę, że stworzona przeze mnie liniatura będzie jednak do poprawki. Bo jak na razie dostosowuję pismo do linii (w zeszycie do kratki), a myślę, że powinnam linie dopasować do pisma - zwłaszcza, że taka specjalna liniatura istnieje. Jeszcze się przed nią bronię, bo ta specjalna liniatura wydaje mi się nieżyciowa, skoro standardem w naszych notesach są kratki i linie równej szerokości, ale chyba skapituluję. Podniosę ręce do góry i powiem: chociaż pismo stenograficzne jest elastyczne i można nim pisać na prawie wszystkim, to jednak specjalna linia jest do tego najlepsza. Przynajmniej dla początkujących, jeśli się chce pisać doskonale - a przecież się chce, skoro się tworzy doskonałą kopię podręcznika.

Co nie zmienia faktu, że złej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy... W brudnopisie dalej będzie królowała  kratka :)

sobota, 25 lutego 2012

Utrwalenie wiadomości

Po długim czasie, nareszcie powrót do ćwiczeń. Trochę za dużo było ostatnio pisania o stenografii - a miałam przecież zajmować się stenografią samą. Ale już się poprawiam.

czwartek, 23 lutego 2012

W stenograficznym skrócie o... Samuelu Pepysie

Samuel Pepys (czytaj /pi:ps/ ) urodził się 23 lutego 1633 roku w Londynie, jako piąte z jedenaściorga dzieci Johna Pepysa i Margaret Kite. Pamiętnikarz angielski; autor stenografowanego systemem Thomasa Sheltona  (poza imionami własnymi) "Dziennika" z lat 1660-69, cennego dokumentu umysłowości i obyczajów mieszczaństwa angielskiego epoki restauracji.

Pepys żył w czasach głębokich przemian społecznych i był świadkiem takich wydarzeń, jak wojna domowa, restauracja Stuartów, wielka zaraza (1665-66) i wielki pożar Londynu (1666). Swój sławny dziennik zaczął pisać w 1660 roku. Notował w nim tak osobiste uwagi, jak opisy bieżących wydarzeń (zaraza, pożar, koronacja Karola II). Pisał wyłacznie do szuflady. Jak się uważa, motywacją do prowadzenia codziennych notatek była próżność. Pepys czerpał przyjemność z opisywania wydarzeń, w których uczestniczył, a jeszcze większą z ich późniejszego odczytywania. Obdarzony pamięcią do szczegółów i giętkim językiem, aczkolwiek nie troszcząc się zbytnio o gramatykę /jak ma się jedno do drugiego - nie wiem; przyp. autorki/, maluje panoramę siedemnstowiecznego Londynu. Przedstawia setki scen z życia: od poważnych, jak obrady parlamentu, koncerty muzyczne, aż po zupełnie błahe, jak wycieczka nad rzekę. Dziennik jest swoistym przekładańcem: notatki z kazań mieszają się z opisami miłosnych schadzek, domowe sprzeczki sąsiadują z narodowymi kryzysami. Opisy wydarzeń są dalekie od niezaangażowanej obserwacji - sugestywne aż do bólu, pisane ze współczuciem dla skrzywdzonych. Pisanie zakończył w 1669 roku, w obawie przed utratą wzroku. Zmarł w Londynie 26 maja 1703.

Tekst oryginalny "Dzienników" w języku angielskim znajduje się na stronie www.pepysdiary.com Przekładu na język polski podjęła się Maria Dąbrowska (tak, tak, ta od Nocy i dni) - o jej zmaganiach z tekstem oryginalnym można przeczytać na blogu zacofany-w-lekturze.blogspot.com, w notce Pisarze ze starej szkoły część II i część III.

Bardzo ciekawą propozycję dla anglojęzycznych dzieci przygotowało BBC - na stronie internetowej telewizji jest nie tylko interaktywna notka o sławnym pamiętnikarzu, ale także gra "code machine", umożliwiająca zapisanie swojego imienia systemem Sheltona.



źródła:

sobota, 18 lutego 2012

W stenograficznym skrócie o... Karolu Czajkowskim


Karol Czajkowski urodził się 23 października 1873 roku w Przemyślu, zmarł po 1925. Był nauczycielem; poza stenografią uczył również kaligrafii, matematyki i fizyki. Nic dziwnego, że jego podręcznik Nauka stenografii polskiej... chwalono za matematyczną systematyczność, przejrzystość i logikę*

Garść ciekawostek:
  • Jako uczeń pomagał Józefowi Polińskiemu przy pisaniu podręcznika Stenografia ruska (Lwów 1890).
  • W latach 1892-98 brał udział w stenograficznym spisywaniu obrad Sejmu Krajowego, w tym samym czasie studiując na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Lwowskiego.
  • 7 grudnia 1906 uzyskał na UJ kwalifikacje do nauczania w języku ukraińskim.
  • 28 marca  14 kwietnia 1912 był wraz z uczniami na wycieczce w Rzymie i na audiencji u papieża Benedykta XV. Sam był grekokatolikiem.
  • Pisał podręczniki do matematyki, fizyki, a także artykuły na ten temat.
  • Członek Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych.

Książki o stenografii jego autorstwa:

źródło: Tekstowa Kartoteka Osobowa Przemyślan


-----
Edit: Notka na moment zniknęła z bloga - poprawiając jakąś literówkę zamiast "publikuj" musiałam pewnie kliknąć "zapisz wersję roboczą" i stąd zamieszanie. Przepraszamy za usterki ;)

środa, 15 lutego 2012

"Na szczęście nie musimy już kochać jednego przywódcy" - powiedzieli pewnego razu w radiu. Nie zamierzam być zakładniczką jednej książki - od teraz będę równolegle korzystać z trzech, a tytuły tych ksiażek brzmią:


  • "Stenografia polska" Kazimierza Karpińskiego, Państwowe Wydawnictwo Książek Szkolnych we Lwowie, 1938 r.
  • "Nauka stenografii polskiej według systemu Gabelsbergera-Polińskiego" Karola Czajkowskiego (część 1), nakładem Autora, czcionkami J. Styfiego w Przemyślu, 1908 r.
  • "Zasady stenografii polskiej według systemu Polińskiego" Jerzego Krupińskiego; Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1973.  (bez zmian).

Krupińskiego mam w wydaniu drukowanym, zaś pozostałe ściągnęłam stąd. Z ekranu uczy mi się trudno, a wydruki są średniej jakości; w związku z tym postanowiłam książki te napisać jeszcze raz. To znaczy, przepisać je w edytorze tekstu. Znaków stenograficznych wstawić na komputerze nie umiem, tak więc jest to pomyślane jako coś w rodzaju zeszytu ćwiczeń na podstawie podręcznika, do wydrukowania i uzupełnienia. Samo takie przepisywanie jest fantastycznym ćwiczeniem. Nie przepisuję dla samego przepisywania, ale stanowi to moją metodę nauki, tak więc będę szła swoim tempem, w miarę opanowywania materiału. Jeśli prawa autorskie na to pozwalają, opublikuję to na licencji Creative Commons - może jeszcze komuś się to kiedyś przyda. A na razie, tak wygląda strona 12 podręcznika Karpińskiego, gotowa do wydrukowania:


Początkowo moim zamysłem było, aby jedną stronę "odtworzyć" na jednej stronie, ale chyba nie jest rozsądne, abym się tej zasady kurczowo trzymała.

Stosowana przeze mnie czcionka to Apolonia autorstwa dra Tomasza Wełny.

piątek, 27 stycznia 2012

Teeline - wydanie poprawione

Od wczoraj jestem szczęśliwą posiadaczką podręcznika do nauki systemu Teeline, jak zachwala wydawca: odpowiedniego dla wszytkich typów studentów niezależnie od wieku, przeznaczona do nauczania pod kierunkiem nauczyciela. Jej zaletą jest podział materiału na krótkie rozdziały oraz mnogość przykładów i ćwiczeń na każdym etapie nauki. (...) Książka zawiera całą teorię systemu oraz, w oddzielnej sekcji, klucz do ćwiczeń, tym samym dostarczając kompleksowy pakiet do nauki Teeline.



Tytuł książki to Teeline Revised Edition (Teeline - wydanie poprawione). Jeśli ktoś ma ochotę zajrzeć do środka, ma taką możliwość tutaj  (trzeba kliknąć na okładkę książki). Dumna jestem tym bardziej, że moja zdobycz kosztowała mnie zaledwie 7,50 zł.

Produkty z antykwariatu polecają się stenografom ;-)

niedziela, 22 stycznia 2012

Nasi dziadkowie - nieznani bohaterowie historii stenografii

Wczoraj Dzień Babci, dziś - Dzień Dziadka. Może warto swoich dziadków podpytać o stenografię - póki czas. Mój śp. dziadek uczył się stenografii i uważał ją za sztukę tak cenną, jak trudną. To właśnie dzięki niemu dowiedziałam się o jej istnieniu i po raz pierwszy się nią zainteresowałam. Gdyby nie to, mała zapleśniała broszurka o stenografii, którą później znalazłam, nigdy nie zdołałaby mnie zainspirować do dalszych poszukiwań i do nauki.

Swoją prababcią Eleonorą i jej siostrą Emilią chwali się Uczennica Zespołu Szkół nr 1 w Czeladzi, Karina Krupa. Do otwarcia rodzinnego albumu zachęcił ją szkolny projekt "Młody Obywatel". Prababcia uczyła się w szkole swojej siostry maszynopisu i stenografii - pamiątkowe zdjęcie "klasowe" opublikowano  na blogu Zespołu Szkół.

@czarna, Autorka bloga ogrodmarii.blogspot.com w notce "Sentymentalnie i z miłością...", tak wyraża dumę z dziadka: skończył agronomię i został nauczycielem, kierownikiem i współtwórcą rolniczej szkoły w moim mieście. Był człowiekiem niezwykle inteligentnym i oczytanym. Znał łacinę, esperanto, biegle mówił po niemiecku, stenografia była jego mocną stroną. Był wspaniałym i dobrym człowiekiem... i pięknie malował.

"Dłonie mojej babci"
autor: ~nailone z Deviantart.com

Innymi słowy: bądźmy dumni z dziadków!

środa, 18 stycznia 2012

Kilka refleksji

Wczoraj moją uwagę przykuł nowy artykuł o Mirosławie Sucheckim na stronie stenografia.pl. Jego bohater zapisał się w historii stenografii polskiej swą zuchwałą ambicją stworzenia systemu stenograficznego lepszego od dotychczasowych układów lwowskich, opartych na zasadach systemu niemieckiego Gabelsbergiera. Gwoli wyjaśnienia, do "grupy trzymającej władzę", której Suchecki rzucił wyzwanie, należy również mój Poliński. 

"Lepszy" to pojęcie dość względne - osobiście od stenografii oczekuję, że pozwoli mi oszczędzić czas, jaki spędzam na sporządzaniu notatek z podręczników; po drugie pozwoli doskonale nadążać z notowaniem słowa mówionego, a po trzecie dogoni moje własne myśli, które często uciekają zanim zdążę je zapisać. W związku z tym, moim potrzebom najlepiej wychodzi naprzeciw system z silnikiem F1, doskonale czytelny nawet po wielu latach. Poza tym pisanie pismem stenograficznym sprawia przyjemność (większą niż pisanie pismem długim), daje satysfakcję posiadania wiedzy tajemnej i przynależności do wąskiej elity. No ten, lans na stenografię ;-) 

Dlaczego Poliński? Bo... pierwszy wpadł mi w ręce. Poza tym Poliński spełniał wszystkie moje wymogi, a przy tym był swego czasu popularny, więc wypróbowany, a ja nie chciałam ryzykować wielu miesięcy pracy aby w rezultacie stwierdzić, że system jest do bani. No i nie sprzedawali go w antykwariatach na kilogramy jak Łazarskiego. Podczas gdy podręcznik Polińskiego brano do ręki prawie z nabożeństwem, z Łazarskim nie wiedziano, czy go rozdawać, czy go palić. Nie zdziwiłabym się wcale, gdyby jego armia miała swoje Powązki na Cmentarzysku Zapomnianych Książek.

W system Polińskiego wpatrywałam się z niemal bezkrytycznym uwielbieniem do czasu, aż odkryłam jego, moim zdaniem, największą wadę: cała nauka tak przesadzoną bywa regułami i wyjątkami, że się staje wstrętną i temu, kto ma najlepszą wolę zostania stenografem. System Sucheckiego ma eliminować tę wadę (ponoć można się go nauczyć już w 10 godzin), a przy tym być bardziej czytelnym. Przejrzałam jego podręcznik i mile zaskoczyła mnie jego objętość: jedyne trzydzieści parę stron! Sam układ książki również wydaje się być bardziej przyjazny dla użytkownika. Czy system jest wyścigówką - nie wiem, ale póki nie odpalę bolidu, gotowa jestem zadowolić się nawet trabantem, żeby tylko nie musieć już drałować piechotą. Boję się jedynie, czy mi się to aby wszystko nie wymiesza... A może wystarczy znaleźć łatwiejszy podręcznik do Polińskiego? Jeden mam już na oku.

Ciąg dalszy nastąpi.


środa, 11 stycznia 2012

Z przymrużeniem oka

Dziś 374. rocznica urodzin bł. Nicolasa Steno - duńskiego anatoma, geologa, biskupa katolickiego. Ciekawe, czy swoje notatki stenografował... nazwisko zobowiązuje, nieprawdaż? ;-)

sobota, 7 stycznia 2012

Umysł sformatowany

Kartki z życzeniami budują lepsze porozumienie między nami niż SMS-y i e-maile. Pisząc odręcznie, uruchamiamy pamięć motoryczną, dzięki której nie tylko uczymy się ortografii, ale też lepiej rozumiemy znaczenie słów. Do takiego wniosku doszli badacze mózgu. Okazało się, że gdy wystukujemy teksty klawiszami komputera lub telefonu komórkowego ten rodzaj pamięci w ogóle nie działa. Tracimy wrażliwość na słowo. A przecież tak wiele przekazujemy sobie za pomocą języka. Może dlatego w czasach, gdy nauczano kaligrafii, bardziej elegancko używano słów?

"Pisane własną ręką"
magazyn "Moda na Zdrowie", nr 12 (103) grudzień 2011, strona 79.


Wtrenowanie się w biegłość w danym języku oznacza (...) najzupełniej dosłowne  przeformatowanie mózgu, tj. wykształcenie w nim neuronowych połączeń i trybów aktywności najlepiej odpowiadających specyfice danego języka. (...) I tak: osoby anglojęzyczne (posługujące się alfabetem łacińskim) wykorzystują prawie wyłącznie lewą półkulę, zwłaszcza jej tylną część. Osoby posługujące się alfabetem chińskim (logosylabowym) używają zaś do lektury obu półkul. Przypadek czytelników japońskiego jeszcze uwypukla tę specyfikę: mamy tam sylabiczne pismo kana, stosowane do nazw własnych, słów obcych, technicznych itp., i mamy logograficzne pismo kanji, bliższe chińskiemu. Na skanach widać, jak mózg Japończyka „przeskakuje” między aktywnościami właściwymi chińskiemu lub angielskiemu, nawet gdy odczytuje te same słowa zapisane w kana i kanji. (...)

Ludzie wychowani w kulturze słowa pisanego (zwłaszcza – w kulturze druku) inaczej mówią, inaczej myślą, inaczej zapamiętują i inaczej postrzegają świat. (...)

Wielokrotnie przytaczano anegdotę o przygodzie Nietzschego z maszyną do pisania: przymuszony stanem zdrowia, „przesiadł się” na nią w 1882 r. Znajomi natychmiast spostrzegli różnicę: Nietzsche stał się myślicielem jeszcze bardziej zwięzłym, aforystycznym. Heidegger wyklinał maszynę do pisania z zasady: jako przyczynę nawet brutalniejszego oderwania przedmiotu pisarstwa (słowa) od podmiotu (piszącego). Rytuały twórców literatury pięknej dla laika sprawiają wrażenie zgoła magicznych. Vladimir Nabokov pisał na stojąco, na tysiącach fiszek, rearanżując je potem w dowolnych konfiguracjach – co odbijało się w zawikłanej strukturze jego powieści. Truman Capote z kolei pisał na leżąco, co więcej: pierwszą i drugą wersję – ręcznie ołówkiem, trzecią – na maszynie. Neal Stephenson, przechodząc od science fiction do historycznej epopei, zamienił komputer na wieczne pióro i ryzy papieru czerpanego.

Ale to nie puste rytuały, to naturalne uwarunkowanie mózgu. Wittgenstein (późny) ujmował myślenie w kategoriach bardzo praktycznych czynności fizycznych. Myślenie to operowanie znakami – lecz operujemy nimi ręką (gdy piszemy), ustami i krtanią (gdy mówimy) itd. „Mają zatem sens wyrażenia: »myślimy naszymi ustami«, »myślimy ołówkiem i kartką papieru«”.

Dzisiaj zaś myślimy edytorami tekstu, e-mailami, tweetami, sms-ami, klawiaturami komputerów i komórek.

O tym, jak Google zgwałciło nam mózgi, o myśleniu w rytmie staccato oraz o wymontowaniu nam z głów reflektorów i zastąpieniu ich chirurgicznymi latarkami czytaj w artykule Jacka Dukaja pt. "Za długie, nie przeczytam...".


Zastanawiam się, jak pisanie stenograficzne formatuje mózg. Jeden jedyny raz rozmawiałam z nauczycielką stenografii, która powiedziała mi, że pisząc stenograficznie nie trudno zapomnieć zasady ortografii. Czy zapomnę? Jak będę myślała jako stenografka? Jak na razie, podczas czytania lub słuchania, zdarza mi się kreślić stenograficznie w myślach odbierane słowa - oczywiście, tylko te, które nauczyłam się już zapisywać pismem krótkim. Jeśli stanie się to nawykiem, może ulec zmianie mój sposób odbioru języka.

Zapraszam wszystkich stenografów (i nie tylko) do podzielenia się swoimi doświadczeniami.